Przecież narkoman nie może mieć racji, czyli rzecznik Ministerstwa Obrony pokazuje jak (nie należy) atakować

Dziś wyjątkowo nie będzie o Wiadomościach TVP ;). Będzie za to o argumencie, o którym pisałem już tu wielokrotnie – chyba najwięcej ze wszystkich. Ale trudno znowu o nim nie wspomnieć, gdy znalazłem dziś wprost podręcznikowy jego przykład.

Argument którym mam na myśli, to ad hominem. Ponieważ pisałem tu już o nim naprawdę bardzo wiele, to przypomnę tylko krótko, że mianem ad hominem określa się (we współczesnej literaturze przedmiotu) wypowiedź, której autor próbuje wykazać, że jakieś twierdzenie jest błędne (nieprawdziwe, niesłuszne itp.) atakując personalnie tego, kto twierdzenie to głosi lub go broni. Na przykład osoba A stwierdza, że palenie jest szkodliwe, a dyskutująca z nią osoba B odpowiada: Jak mam ci wierzyć, skoro sam kiedyś kopciłeś jak komin. A w ogóle to jeszcze dużo pijesz, bijesz żonę i nie płacisz alimentów. Odpowiedź B to właśnie przykład argumentu ad hominem. Celowo nieco przerysowany, ale jak się okazuje, niektóre rzeczywiste jego przykłady niewiele odbiegają od tego „wzorca”.

A teraz ten piękny, podręcznikowy (choć, niestety, rzeczywisty) przykład ad hominem, który dziś znalazłem. Jak może niektórzy słyszeli, w Gazecie Wyborczej można było przeczytać ostatnio cykl artykułów, których autor, Tomasz Piątek, opisał dość niejasne powiązania ministra obrony A. Macierewicza z byłym agentem SB Robertem Luśnią. W odpowiedzi na ten artykuł rzecznik MON Bartłomiej Misiewicz zaatakował jego autora, pisząc na Twitterze:

Tomasz Piątek piszący w GW nieprawdę nt. szefa @mon@Macierewicz_A od 1997 r. jest uzależniony od heroiny. To apropos kolejnych rewelacji GW.

Mogę jeszcze dodać, że T. Piątek z GW napisał autobiograficzną książkę o swoim problemie z narkotykami i zażywaniu ich nawet w pracy…

Czy to oznacza, że w przypadku procesu o ochronę dóbr osobistych za nieprawdziwe info GW będzie się zasłaniać niepoczytalnością redaktora?

Jak widać, B. Misiewicz zarzucił T. Piątkowi, iż ten napisał nieprawdę. Zamiast jednak podać jakieś na to dowody, po prostu stwierdził, że Piątek to narkoman, który zapewne pisze swoje artykuły na haju. Trudno o lepszy przykład argumentu ad hominem.

Nie wiem, na co liczy B. Misiewicz posuwając się do tego rodzaju sztuczek. Jeśli o mnie chodzi, to odniósł skutek przeciwny do zamierzonego. O ile bowiem wcześniej miałem pewne wątpliwości co do stawianych A. Macierewiczowi zarzutów, to po przeczytaniu takiej odpowiedzi rzecznika MON, wątpliwości te zaczęły mnie w bardzo szybkim tempie opuszczać. Skoro bowiem ktoś w odpowiedzi na zarzuty, zamiast ustosunkować się do nich w sposób merytoryczny, atakuje, w dodatku w mocno nieuczciwy sposób, tego, kto zarzuty te przedstawił, to w mojej głowie zapaliła się od razu czerwona lampka: widać, że odpowiedzieć na zarzuty w sposób rzeczowy nie potrafi, a to jest mocna przesłanka na rzecz tego, że są one uzasadnione, bardziej niż mi się to wcześniej wydawało.

Bardzo dobrze, również „podręcznikowo”, choć tym razem w pozytywnym znaczeniu, zachował się w tej sprawie zaatakowany T. Piątek. Spokojnie wyjaśnił, że stawiane mu zarzuty są przynajmniej niestosowne, insynuacje nieprawdziwe, i zaapelował, aby trzymać się tematu, czyli opisanych przez niego faktów. Tak właśnie powinna zawsze postępować osoba zaatakowana przy pomocy ad hominem.

 (link do artykułu z twittami B. Misiewicza i odpowiedzią T. Piątka)

Gdyby  ktoś chciał poczytać coś więcej na temat ad hominem, zapraszam do zajrzenia do czasopisma „Filozofuj!”, gdzie niedawno ukazała się pierwsza część mojego artykułu o tym argumencie, a niebawem będzie można tam przeczytać jego dokończenie.

Dodaj komentarz

Design a site like this with WordPress.com
Rozpocznij